poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Nie czyń założeń

Założenia wynikają z naszych przekonań. Przekonania zaś budujemy od samego dzieciństwa. To co usłyszeliśmy, czego doświadczyliśmy budują w nas przekonania o otaczającym świecie, ale przede wszystkim o nas samych. Przekonanie to myśl, która automatycznie pojawia się w sytuacji, która nas spotkała, a myśl wpływa na emocje, które wtedy odczuwamy.


Niedawno prowadziłam szkolenie z udzielania/przyjmowania informacji zwrotnej. Bardzo ciekawe doświadczenie ;-) nie raz podczas tych paru godzin łapałam się na tym, że czynię założenia. W zasadzie każdy uczestnik to robił. Jak opowiadaliśmy sobie o swoich doświadczeniach związanych z informacją zwrotną, to często można było usłyszeć "Myślałam, że", Byłem przekonany, że", a jednak jak się okazywało po fakcie było inaczej, niż myśleliśmy.

Czynimy założenia, wynikające z naszych przekonań. A ponieważ każdy z nas chce być konsekwentny i żyć według swoich przekonań to sami wpadamy w zastawioną przez nas samych pułapkę :-) A dlaczego pułapkę? Nasze przekonania wpływają bowiem  na podejmowane przez nas decyzje, na to co wybieramy, jakie cele sobie stawiamy. Nasze przekonania mogą nas wspierać w naszych dążeniach, uskrzydlać, lecz mogą być naszym hamulcowym, mogą nas ograniczać. Zawsze powtarzałam, że nasze doświadczenia z przeszłości mocno determinują to jak zachowujemy się teraz, co myślimy, jak odczuwamy to co nas spotyka. Tylko może się okazać, że dokonaliśmy błędnej oceny sytuacji, która teraz nam się wydarzyła, bo nie potrafimy uwierzyć, że może być inaczej niż było do tej pory, inaczej niż myśleliśmy.



Wyobraź sobie krzesło. Siedzisko krzesła to właśnie nasze przekonanie np. o sobie (jestem piękna albo nie jestem zbyt interesująca), a każdy kolejny fakt/komunikat, potwierdzający według Ciebie to przekonanie, to noga od krzesła. Im więcej tych nóg tym siedzisko, czyli nasze przekonanie, jest silniejsze, stabilniejsze. Spróbuj go wtedy przewrócić ;-)

Co tak naprawdę "przykręca" nogi do naszego siedziska?
- zasłyszane od najbliższych i przyjaciół opinie (te mają szczególny wpływ na naszą samoocenę i poczucie własnej wartości)
- to co nas spotkało, sytuacje, spotkania z innymi ludźmi (z naszymi autorytetami, ciekawymi ludźmi)
- to w jaki sposób byliśmy wychowywani
- wszystkie doświadczenia z przeszłości, prywatne i zawodowe
- środowisko w którym teraz przebywamy (ze względu na to mamy skłonność do przejmowania zachowań i sposobu myślenia  od ludzi, z którymi często przebywamy)
- nasza wyobrażenia, wizualizacje, które robimy

Twoje przekonania dają Ci stabilizację. Może jednak pozorną? Twój mózg, który jest generalnie Twoim sprzymierzeńcem potrafi jednak być nadopiekuńczy. Broni Cię przed doświadczeniem bólu, a taki może pojawiać się w sytuacji dla Ciebie nowej,  niepewnej. Przekonany jest, że robi co dla Ciebie najlepsze i utrzymuje Cię w Twojej strefie komfortu, gdzie jest bezpiecznie i przewidywalnie. Czyli podpowiada Ci schematy, właśnie te automatyczne myśli, które już się w Tobie zakorzeniły od dzieciństwa. A to jest właśnie najprostsza droga w stronę tej pułapki, z której trudno wyjść.

Spotykają nas sytuacje różne, pozytywne i negatywne, cóż, takie życie... to w jaki sposób te sytuacje zinterpretujemy, doświadczymy, odczujemy, zależy właśnie od tych założeń, które czynimy na podstawie naszych przekonań.
I co zauważyłam, jeżeli nasze przekonania dotyczą otaczającego nas świata, innych ludzi to nie jest wcale tak trudno je zmienić.  Inny człowiek potrafi nas zaskoczyć. Kolega, który przyjeżdża do Ciebie w najtrudniejszym momencie Twojego życia, i nie pyta o nic, prostu przyjeżdża, bo po prostu tego potrzebujesz. I choć mogliście być w jakimś zatargu, może wcześniej zawiódł, ale ta jedna jedyna sytuacja sprawia, że zmieniasz swoje przekonanie o nim. I następnym razem Twoje założenie będzie już inne, wiesz że możesz na niego liczyć. Czy siebie też tak potrafisz docenić?

Właśnie, weźmy na tapetę przekonania o sobie samym. Uuuuuu, to już nie tak prosto.....  jeżeli w dzieciństwie usłyszysz 100 razy "jesteś beznadziejny",  to z takim przekonaniem wejdziesz w dorosłe życie i choćby teraz każdy Ci powtarzał, ze jesteś świetny, to Ty szukasz dziury w całym i szukasz potwierdzenia, ze wcale tak nie jest.

 

Powiem szczerze, kobiety są w tym mistrzami w czynieniu założeń :) Jak często na początku związku, albo dopiero kiedy zaczynaliście się spotykać, kiedy on nie dzwonił od 2 dni, Ty już pisałaś swoje scenariusze "już mu się znudziłam", "już się mną nie interesuje". Oj, pewno często :-)

I tu przyszło mi do głowy, że jeżeli bylibyśmy ze sobą zawsze szczerzy, jeżeli robiąc coś, mówiąc coś, zawsze zważalibyśmy na to co może odczuć druga osoba, czy jej tym nie zranimy, pewno byłoby nam łatwiej tych założeń nie czynić, to my mielibyśmy faktyczny wpływ na nasze przekonania, a nie one rządziłyby naszymi myślami.

Jeżeli w Twoim życiu wiele razy byłeś(aś) odrzucana, to zaczynasz myśleć założeniami. No bo jeżeli to nie jeden mężczyzna/kobieta nie był(a) zainteresowana Tobą to zaczynasz myśleć, że z Tobą coś jest nie tak. I pewno, że warto spojrzeć na siebie i zobaczyć, czy nie robisz jakiś błędów, ale często idziesz dalej, tworzysz schemat pod tytułem "nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie kocha". To nie oznacza, że wszystko ma po Tobie spływać jak po kaczce, cyborgiem nie jesteś, masz prawo do swoich emocji, o tym pisałam w Złej Kobiecie. Tylko niech one nie rządzą Tobą :-)

Jeżeli ktoś mi prawił komplementy, chwalił mnie,  to jedyne co potrafiłam to żachnąć się, że "nie, co Ty, to nic takiego" i zastanawiać się co on/ona ode mnie chce. W życiu nie przychodziło mi do głowy, że ten ktoś to tak prosto z serca, bo tak myśli naprawdę. Może nie tak zawsze było, ale wiele razy. Kilerek w głowie działał.
Długą drogę przeszłam, wiele nad sobą pracowałam, nadal pracuję,  tego swojego kilerka z głowy wysłałam na zasłużony urlop, a raczej emeryturę. Wczesną, bo wczesną, ale on to już się napracował w tym moim życiu, wystarczy już. Teraz jak po szkoleniu uczestnik  udziela mi informacji zwrotnej, że mu się podobało, że mam dobry warsztat trenerski, co mi się udało według niego, to uśmiech.... od ucha do ucha, dziękuję za docenienie mojej pracy. A  jeżeli powie również jakąś konstruktywną uwagę to przyjmuję ją z ZAŁOŻENIEM ;-),  że doskonała nie jestem, błędy popełniam i nadal się uczę.

Wiecie na czym złapałam się w weekend. W Patrzeniu na świat pisałam, że ten lewy brzeg Wisły to nudny, betonowy świat, a jednak.... okazało się, że kawałek dalej jest plaża, jak na prawym brzegu (to plaża przy Boogaloo Beach Bar). Słysząc, że Hanna Gronkiewicz Waltz mówi, że ten lewy brzeg Wisły będzie zawsze uregulowany, taki jak bulwary, to nie zadałam sobie trudu, żeby sprawdzić jak to wygląda naprawdę. Wyszłam z założenia, że tak jest, bo ktoś tak powiedział, a trzeba było trochę "podrążyć". I się zaskoczyłam i miło spędziłam sobotnie wczesne popołudnie:-)

Plaża przy Boogaloo Beach Bar (fot. Kiedy Spojrzę)


Tak naprawdę w życiu prywatnym to już trochę gorze z tymi radzeniem sobie z założeniami. Kilerek nie czuje się dobrze na swojej emeryturze, chętnie by jeszcze trochę popracował. Staram się jednak być asertywna i nie dać się tak łatwo. Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem podjęcia terapii, żeby zwalczyć te swoje schematy myślenia o sobie, ale pewnie jeszcze nie dojrzałam do tej decyzji....


Zanim pójdę na terapię.... zadaję sobie kilka pytań* co do moich schematów:
  • na jakiej podstawie tak uważam?
  • od kiedy tak sądzę?
  • kto pokazał mi taki sposób myślenia/od kogo go przejąłem?
  • co może być dowodem na słuszność takiego poglądu?
  • jakie są (jeśli są) prawidłowe odpowiedzi? (niektóre informacje da się sprawdzić)
  • co tak naprawdę uważam na ten temat?
 *Źródło: http://www.psychorada.pl/news,jak-sie-wyzwolic-z-blednych-schematow-myslenia.html 


I tym mojito... bezalkoholowym :-) wznoszę toast z Was, za Wasze nieczynienie założeń!

 
Fot. Kiedy Spojrzę

A Ty masz swoje ciekawe doświadczenia z radzeniem sobie z błędnymi założeniami? Napisz mi o tym. Chcesz się o coś zapytać, podzielić się swoimi przemyśleniami? Pisz koniecznie.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz