niedziela, 23 sierpnia 2015

Stany niskich wód.


Media donoszą, że trwa sprzątanie Wisły. Niski poziom wód ukazał to, co rzeka skrywa pod swoją powierzchnią. 

 W sumie nie jest tak źle, a może już większość posprzątano. Gorzej sprawa wygląda na plażach, w szczególności tej przy Stadionie Narodowym. Pety, szkło... i dzieci latające boso po piasku. Dzieci mają prawo, w końcu po to jest plaża, zresztą dorośli też, tylko dlaczego dorośli - ci bezmyślni, nie potrafią po sobie posprzątać? Ale tyle razu już o tym dyskutowano, pisano.....
Notabene, kiedyś jechałam z kolegą do Olsztyna, zatrzymaliśmy się na postój, żeby zafajczyć. Tak, zdarza mi się użyć tej diabelskiej używki. Patrzę pod nogi.... miliony petów, jak mrówków! Ja nie wpisałam się w ten obowiązujący trend i grzecznie przeszłam 50 metrów do kosza na śmieci.
A już wkur... dostaję, jak widzę kierowcę wyrzucającego peta z samochodu wprost na ulicę. Nie no, przecież w najnowszych modelach super nowoczesnych aut  nie instalują czegoś takiego jak popielniczka, absolutnie nie. Biedni kierowcy, i co oni mają zarobić?

No ale wracając do tematu Wisły. Tylko w jednym miejscu (zdjęcie poniżej), gdzie pewno jeszcze niedawno było 2 metry wody najmniej, a ja dzisiaj stałam sucha nogą, trochę cuchnęło.


Fot. Kiedy spojrzę.



Ale dało radę przejść, potem przejść przez gąszcze i chaszcze, by stanąć daleko od brzegu.
Fot. Kiedy Spojrzę.



I tak mnie naszło a propos tego sprzątania. Może czasem jest mi potrzebny taki "niski stan wód", taka depresja, chandra, niskie poczucie własnej wartości, żeby zauważyć śmieci w moim życiu: błędy, złe relacje z rodzicami, z przyjaciółmi, niewypełnione obietnice, krzywdy, które komuś zrobiłam. Gdyby nie te niskie stany te moje śmieci byłyby wciąż zakryte, bo życie płynie.
A jak już te śmieci widzę to mogę podjąć decyzję, żeby coś z tym zrobić, posprzątać. Może częściej dzwonić do Mamy. Może prosić o pomoc, zamiast oczekiwać, że ktoś zgadnie co mi jest potrzebne. Może nie oceniać pochopnie innych. Może koło mnie jest ktoś kto potrzebuje pomocy, a ja się nad sobą rozczulam.

Gdyby nie te "niskie stany wód" nadal bym płynęła z prądem, bo mówią "Idź naprzód", "Nie patrz wstecz". Ależ owszem wstecz - nie, ale na to coś jest obok mnie - chcę patrzeć, podziwiać, uczyć się.


Rozejrzyj się, spójrz.... może się zaskoczysz.


PS.
Wracając z wyprawy zastanawiałam się czy w domu zjeść "po bożemu", zdrowy, lekkostrawny obiad czy zapodać sobie trochę przyjemności. A że czasem warto sobie tę przyjemność zrobić, zwłaszcza w czasie "stanu niskich wód", bo teraz tak u mnie jest, to.....

Fot. Kiedy Spojrzę.



i jeszcze posłuchać.... Piotra Fronczewskiego :-)

                                                            


Dobranoc.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz