Uwielbiamy wypowiadać swoje zdanie, opinie. Nie interesuje nas za to co druga strona ma do powiedzenia. Można powiedzieć, że nawet słuchamy, tylko już myślimy o ciętej ripoście, o tym, że zaraz powiemy coś dużo mądrzejszego. Nie zadajemy pytań, by naprawdę poznać drugiego człowieka, skąd się biorą jego przekonania i jego sposób widzenia świata.
Pamiętam pewne ćwiczenie na szkoleniu, kiedy w grupie najpierw 8 osobowej, potem 16 osobowej, mieliśmy za zadanie znaleźć rozwiązanie pewnego problemu. Temat nie jest tu istotny. Ciekawy był przebieg. Każda z tych części miała po 15-20 minut. Rozpoczęła się dyskusja, wszyscy wypowiadali swoje zdanie, jakie mają pomysły, co powinniśmy zrobić. Każdy z nas mógł się wypowiedzieć, nawet o dziwo z rzadka sobie przerywaliśmy. Po prostu sielanka. Czyżby? Owszem zgodnie ze sztuką prowadzenia rozmów rozpoczęliśmy "grzecznością". Tak, stworzyliśmy bardzo przyjazne warunki do pracy :-) Dyskutowaliśmy. Z tą dyskusją trochę gorzej było przy większej grupie, jak nas dużo to trudno wtedy spokojnie prowadzić rozmowy. Ale to chyba każdy zna :-)
Jednak pod koniec ćwiczenia pierwszą refleksją jaka mi przyszła do głowy to to, że przez cały czas trwania ćwiczenia praktycznie nie zadaliśmy sobie żadnego pytania. Każdy z nas wypowiadał swoje zdanie, wyrażał opinie na temat pomysłów innych, ale nie przyszło nam do głowy zadać pytania 'dlaczego tak sądzisz?', 'skąd wnioskujesz, że to będzie najlepsze rozwiązanie?'.
Kubeł zimnej wody na głowę.
Przecież dbaliśmy o to, żeby każdy się wypowiedział, słuchaliśmy się nawzajem, nikt nikogo nie obrażał. Tak, mogliśmy być dumni. Z tego wszystkiego wyszło, że każdy z nas miał na celu poinformowanie o swoim pomyśle i jego obrona w przypadku krytyki.
Tylko nic wspólnego z dialogiem to nie miało.
Dialog to nie tylko zadawanie pytań i odpowiadanie na nie, dialog to też chęć zrozumienia co kieruje drugą osobą, jaki ma system wartości, empatia.